Druga podróż do Rzymu
Po pierwszej podróży do Rzymu obiecaliśmy sobie, że jeszcze tam wrócimy. Kiedy więc trafiła się okazja na krótką podróż do stolicy Włoch, postanowiliśmy z niej skorzystać. Miasto ma bowiem nam jeszcze wiele do zaoferowania!
Kiedy pojechaliśmy?
Do Rzymu pojechaliśmy w połowie września. Podczas gdy w Polsce temperatury ledwo przekraczały 10 stopni, a z nieba dzień w dzień lał deszcz, dwie godziny drogi samolotem dalej było jeszcze 27 stopni w cieniu, a słońca nawet nie chwilę nie przesłaniały chmury. Nawet nad ranem było cieplej, niż w Polsce w środku dnia...
We wrześniu w Rzymie sezon turystyczny jest jeszcze w pełni, nic więc dziwnego, że przy najważniejszych zabytkach kłębiły się tłumy zwiedzających, a na wejście do niektórych obiektów trzeba było czekać w kolejce. O zrobieniu zdjęcia bez ludzi można w tym czasie jedynie pomarzyć ;).
Co zwiedziliśmy?
W stolicy Włoch zameldowaliśmy się ok. godz. 16, a w podróż powrotną ruszaliśmy już o 13 następnego dnia. Przy dobrym planowaniu tyle czasu wystarczyło jednak, by zobaczyć najciekawsze miejsca, choćby tylko z zewnątrz. Niektóre atrakcje postanowiliśmy zwiedzić jeszcze raz - w pełnym słońcu prezentowały się zupełnie inaczej. Zaplanowaliśmy też odwiedzenie kilku nowych miejsc, których nie zdążyliśmy odwiedzić poprzednim razem.
Koloseum
Aby uniknąć czasochłonnego maszerowania długimi korytarzami, postanowiliśmy w miarę możliwości zamienić metro na autobusy. Te kursują niemal bez przerwy i pozwalają szybko przemieszczać się po centrum. Najpierw skierowaliśmy się do Koloseum. Okazało się, że zapowiadany remont generalny budowli jest już w pełni. Duża część areny pokryta jest siatką rusztowań, ale wciąż można zwiedzać wnętrze. Pod rusztowaniami skryła się także połowa Łuku Konstantyna i część Forum Romanum. Szczęśliwie, widzieliśmy je już wcześniej, ale łatwo sobie wyobrazić rozczarowanie innych osób.
Ołtarz Ojczyzny, Kapitol
Kolejnym naszym celem był Kapitol. Przejechaliśmy więc 2 przystanki autobusem i wysiedliśmy tuż przy Ołtarzu Ojczyzny. Jeszcze rzut oka na oświetlone promieniami słonecznymi Forum Trajana, krótka wymiana zdań z gladiatorem, który okazał się imigrantem z Mołdawii, pamiątkowe zdjęcie i możemy ruszać dalej. Przy wielkiej białej budowli sporo turystów - to w Rzymie standard. Ołtarz Ojczyzny i Grób Nieznanego Żołnierza są dla mieszkańców miasta miejscem szczególnym - nie można tu nawet usiąść na schodach. Spis zasad znajduje się przy wejściu i są one rygorystycznie przestrzegane, o czym przekonała się pewna Azjatka, która uklękła na schodach, by zapozować do zdjęcia. W chwilę pojawili się przy niej policjanci, którzy zresztą strzegą większości rzymskich zabytków.
Sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza kierujemy się na wzgórze kapitolińskie. Tym razem musimy zadowolić się jedynie obejrzeniem go z zewnątrz, bo zwiedzanie znajdujących się w pałacach zabytków zajmuje dużo czasu, którego nie mamy. Pogrążony w cieniu plac pozwala na chwilę oddechu przed dalszym spacerem. Duże wrażenie robią okalające plac potężne rzeźby. Tuż obok znajduje się kościół Santa Maria in Aracoeli z niepozorną fasadą, ale podobno piękny w środku. I on musi jeszcze na nas poczekać...
Panteon
Ruszamy więc w stronę Panteonu. Z Piazza Venezia to tylko kilka minut, a po drodze można zobaczyć jeszcze Argentinę i poczuć klimat tłocznego rzymskiego centrum. Z lekkim przerażeniem obserwujemy staruszka z balkonikiem, który spokojnym krokiem maszeruje na czerwonym świetle, i to nawet nie na pasach, a przez środek ulicy! Pan zupełnie się jednak nie przejmował pędzącymi samochodami i omijającymi go o centymetry skuterami i dalej kontynuował podróż kolejną ulicą. Zapewne dotarł szczęśliwie do celu, bo przez te kilka dni w Rzymie nie widzieliśmy ani jednej stłuczki, co przy takiej organizacji ruchu wydaje się szokujące. To chyba kwestia przyzwyczajenia.
Przy Panteonie witają nas tłumy... W zasadzie ciężko w ogóle się przemieszczać, a znajdująca się na środku Piazza della Rotonda fontanna jest oblężona przez ludzi. Wraz z tłumem wielką falą wkraczamy do wnętrza świątyni, która prezentuje się imponująco. Warto obejść wnętrze kościoła i obejrzeć m.in. grób Wiktora Emmanuela II.
Piazza Navona, Most św. Anioła, Zamek św. Anioła, Watykan
Z Piazza della Rotonda podążamy na pobliski Piazza Navona. W środku dnia plac tętni życiem. Można tu kupić wspaniałe obrazy, przedstawiające nie tylko atrakcje Rzymu, choć te są chyba najładniejsze. Mijamy ulicznych performerów i zwykłych naciągaczy i nieco spokojniejszymi uliczkami kierujemy się w stronę Mostu i Zamku św. Anioła. I tym razem zabrakło nam czasu, by wejść na taras widokowy, ale przynajmniej mamy motywację, by odwiedzić Rzym po raz trzeci. W tym miejscu z zaciekawieniem i rozbawieniem obserwujemy "zabawę w kotka i myszkę" między policją finansową i ulicznymi handlarzami, którzy w sekundę są w stanie zwinąć swój nielegalny stragan ;). Handlarze uciekali z majdanem w rękach, policjanci ich gonili samochodem, i tak przez kilka minut, ku uciesze turystów.
Spacer od Castel Sant' Angelo Via della Conciliazione do Piazza San Pietro w Watykanie to niemal obowiązek, więc maszerujemy w stronę bazyliki, nad którą słońce chyli się już ku zachodowi. Jeszcze trochę czasu spędzamy w Watykanie, a potem odpoczywamy, by ponownie ruszyć w miasto późnym wieczorem.
Fontanna di Trevi
Nawet o 2 w nocy Rzym nie zasypia, chociaż więcej jest o tej porze bezdomnych niż turystów. Ukazuje się też ciemna strona miasta - widać dokładnie wszechobecny brud, śmieci na ulicach, pomazane budynki, przystanki, witryny, stojące na środku pojemniki ze śmieciami, bezdomnych leżących gdzie popadnie.
Naszym celem jest fontanna di Trevi, której szum słychać już z daleka. Ludzi jest już niewielu, można więc się zrelaksować...
Schody Hiszpańskie, Bazylika św. Jana na Lateranie
Kolejny dzień rozpoczynamy od Piazza di Spagna i Schodów Hiszpańskich. Zachodzimy też do typowego rzymskiego baru, gdzie miejscowi wpadają na chwilę i w biegu popijają szybkie espresso. Rekordziście zajęło to 4 sekundy! W ciągu 10 minut, jakie tam spędzamy, przy ladzie przewija się kilkadziesiąt osób... My wybieramy bardziej polskie śniadanie i z bułką w ręku przysiadamy na Placu Hiszpańskim.
Następnie udajemy się do Bazyliki św. Jana na Lateranie, która jest formalną siedzibą papieża. Świątynia dostępna jest do zwiedzania bezpłatnie - płaci się tylko za opcje dodatkowe, np. wejście na dziedziniec. Kościół zachwyca ogromem i bogactwem. Na dokładne obejrzenie wszystkich rzeźb, malowideł, mozaik i zdobień trzeba przeznaczyć kilka godzin. Wersja minimum to godzina. Płacąc 5 euro można wejść ma dziedziniec, gdzie znajdują się zachowane fragmenty wyposażenia pierwszej stojącej w tym miejscu świątyni, w tym mocno zniszczone arrasy. W Bazylice można także się wyspowiadać - przy każdym konfesjonale znajduje się tabliczka z imieniem i nazwiskiem księdza i listą języków, w jakich dany ksiądz spowiada. Był również duchowny z Polski, ksiądz Honoriusz.
Po wyjściu z kościoła aż mrużymy oczy na słońcu. Jest naprawdę ciepło, więc decydujemy się na spróbowanie słynnych włoskich lodów. Podchodzimy do nich z dystansem, bo nasze wcześniejsze doświadczenia z rzymskim jedzeniem są raczej negatywne - za mało warzyw, zbyt suche, bez smaku, drogie... Wybieramy miejsce pierwsze z brzegu, ceny wahają się od 1,5 euro do 3 euro. Zamawiamy więc po 3 kulki za 2,5 euro, a dostajemy... wafel z trzema łopatkami lodów! Sprzedawca dosłownie dopycha kolejne łopatki, by lody na spadły od razu na ziemię, ale i tak mocno wystają poza wafel, a na dodatek śmieje się widząc nasze zaskoczone miny. Chwilę później wybuchamy śmiechem i nie pozostaje nam nic innego, jak biec do cienia z nadzieją, ze wszystko nie spadnie na ubranie... Koniecznie musimy zrobić zdjęcie tych lodów, bo nikt nam nie uwierzy - pomyśleliśmy. Gdzieś w połowie jedzenia mamy już dość, ale lody są tak pyszne, że na siłę zjadamy wszystko ;).
Piramida
Godzina odlotu do domu zbliża się nieubłaganie, ale postanawiamy zobaczyć jeszcze Piramidę Cestiusza. Zamiast piramidy, naszym oczom ukazuje się jednak rusztowanie ;). Szkoda, bo choć widzieliśmy ją już wcześniej, nie udało nam się zrobić zdjęcia. Teraz też musimy obejść się smakiem.
Odrestaurowywanie zabytków to nieodłączny element zwiedzania. W trakcie naszego poprzedniego pobytu w Rzymie remontowano akurat fragment fontanny di Trevi i prowadzono prace na Palatynie. Teraz zasłonięto częściowo Koloseum, Łuk Konstantyna, Forum Romanum, całkowicie fontannę del Tritone na Piazza Barberini czy Piramidę. W remoncie jest też część zabudowań Watykanu. Udało nam się zauważyć, że planowane są także remonty innych zabytków, m.in. fontanny Barcaccia na Placu Hiszpańskim.
Z żalem opuszczamy Rzym, bo naprawdę nam się tu podoba. Na duży plus trzeba zaliczyć wszechobecne źródełka z wodą pitną, które doskonale sprawdzają się w trakcie upałów. Komunikacja to również atut włoskiej stolicy. In minus - tłumy turystów, brud i naciągacze.
W Polsce wita nas słońce i temperatura niższa o 15 stopni... Pora planować kolejną wyprawę w nieznane!
wrzesień 2013
Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca - dziękujemy za poświęcony czas! :-) Jeżeli masz go trochę więcej i zastanawiasz się gdzie pojechać... zapraszamy do przeczytania relacji i objerzenia zdjęć z innych naszych wypraw:
Madryt • Czarnogóra • Lwów • Costa de la Luz • Katalonia • Lizbona • Wiedeń • Kordoba • Malta • Chorwacja • Praga • Rodos • Wilno i Troki • Gozo • Mykonos • Stambuł • Alpy Austriackie • Gandawa • Haarlem • Peloponez • Santorini • Andaluzja • Kalabria • Kopenhaga • Chalkidiki • Budapeszt • Chopok • Piza • Irlandia • Liverpool • Kijów • Barcelona • Mediolan • Bruksela • Algarve • Ateny • Paryż • Cypr • Londyn • Wenecja • Zakynthos • Brno • Kadyks • Segowia • Florencja • Riwiera Turecka • Buenos Aires • Kreta • Kusadasi • Beauvais • Fethiye i Oludeniz • Kos • Bodrum • Jerez de la Frontera • Dublin • Edynburg • Wyspy Kanaryjskie • Argentyna • Toledo • Gibraltar • Thassos • Brugia • Korfu • Ronda • Bergamo • Saloniki • Sewilla • Palanga i Lipawa • Fatima • Salzburg • Włochy Północne • Trondheim • Bretania • Bratysława • Alicante •