Raj paralotniarzy
Planując tegoroczne wakacje, braliśmy pod uwagę przede wszystkim dwa kierunki - naszą ulubioną Grecję i południe Turcji. Jako że w Grecji wypoczywaliśmy w ubiegłych latach, a wiosną dodatkowo odwiedziliśmy Santorini, padło na Turcję. Wybór konkretnego miejsca jest dosyć trudny. Nie planowaliśmy przecież tylko i wyłącznie leżeć na plaży czy przy basenie, a więc w okolicy powinny być ciekawe miejsca do zwiedzenia. Jednocześnie, podróżując z dzieckiem, musieliśmy brać pod uwagę także jego potrzeby i wybrać taki hotel, żeby dobrze się w nim czuć. Zdecydowaliśmy się więc na hotel Oludeniz Resort, położony przy długiej plaży w Oludeniz, kończącej się Błękitną Laguną.
Kiedy pojechaliśmy?
Do Turcji wybraliśmy się w połowie czerwca. I choć akurat w tym regionie jest nieco chłodniej niż np. w okolicach położonej bardziej na wschód Antalyi, podczas naszego pobytu pogoda udała się wyjątkowo. Temperatura powietrza przekraczała w dzień 35 stopni, momentami sięgając prawie 40, natomiast w nocy nie spadała poniżej 20. Wiatr od morza przyjemnie chłodził, ale trzeba pamiętać, że słońce na Południu przypieka naprawdę mocno.
Co zwiedziliśmy?
Jako że podróżowaliśmy z polskim biurem, mogliśmy skorzystać z oferowanych przez nie wycieczek fakultatywnych lub zaplanować zwiedzanie na własną rękę. Oczywiście zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję. I nie chodzi nawet o to, że nierzadko te wycieczki kosztują dwa razy tyle, ale o elastyczność i swobodę w wyborze miejsc, które chcemy odwiedzić, czas na to przeznaczony i możliwość zmiany planów, jeśli dane miejsce podoba nam się bardziej lub mniej.
Gospodarując racjonalnie sześcioma dniami, jakie spędziliśmy w Turcji, zdecydowaliśmy się jeden z nich przeznaczyć na rejs statkiem, jeden na zwiedzanie bliskich okolic i jeden na dalszą wycieczkę. Jeden chcieliśmy wykorzystać albo na paragliding, albo przynajmniej na wjazd na górę Babadag i podziwianie widoków.
Droga do Oludeniz
Jak to często bywa przy okazji przelotów czarterowych, już na początku swojej podróży złapaliśmy opóźnienie. Najpierw pilot czekał na niezbędne do lotu dokumenty od obsługi naziemnej, a później okazało się, że musimy poczekać, bo korytarze powietrzne w kierunku Grecji i Turcji są zapchane i nie mamy zgody na start. Tym sposobem spędziliśmy ponad 45 minut na pasie startowym... i jednocześnie straciliśmy resztki nadziei, że zdążymy do hotelu na kolację. Kiedy już wyruszyliśmy z lotniska busikiem do Oludeniz, okazało się, że kierowcy zupełnie się nie spieszy i dystans ok. 65 km pokonaliśmy w półtorej godziny.
Oludeniz
Oludeniz to miasto położone pomiędzy górami, a przede wszystkim jego hotelowo-turystyczna część. Trudno powiedzieć, żeby czymś się wyróżniało na tle innych. Na pewno zadowoleni będą amatorzy życia nocnego, bo tego typu rozrywki tu nie brakuje. Oprócz promenady, jest tu deptak, przy którym znajdują się dziesiątki sklepów z odzieżą, pamiątkami, czy też siedziby lokalnych agencji turystycznych.
Wbrew temu, co piszą polskie biura podróży, plaża w Oludeniz nie jest piaszczysta. Rzeczywiście, jest bardzo szeroka, a woda przybiera piękny błękitny kolor. Na początku jest pasmo drobniutkiego żwirku lub bardzo grubego piachu, jak kto woli, a im bliżej wody, tym więcej kamieni. Wejście do morza to już otoczaki, zapadające się dno i niemal od razu głęboka, mocno falująca woda.
Błękitna Laguna
Przez niektórych Błękitna Laguna Oludeniz uznawana jest za jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. I rzeczywiście - oglądana z góry, robi niesamowite wrażenie. By do niej dojść, musieliśmy pokonać ok. 1,5 km, co przy 37 stopniach i palącym słońcu nie należy do najprzyjemniejszych. Szczególnie jeśli taszczy się ze sobą cały plażowy ekwipunek... Byliśmy niemile zaskoczeni, gdy okazało się, że jedyna możliwość dojazdu w to miejsce to taksówka lub własny samochód. Po przejściu przez bramki, można pójść prosto, w prawo lub w lewo. Z lewej strony jest kontynuacja "normalnej" publicznej plaży, więc w sumie po co płacić za to samo? Z prawej znajduje się zamknięta z trzech stron zatoka, gdzie woda nie faluje, a dno opada łagodnie. Plaża jest dosyć wąska, żwirkowa i... całkowicie zastawiona leżakami.
Te kończą się tuż przy linii wody, nie pozostawiając miejsca np. do zabawy dla dzieci czy też rozłożenia koca bez wypożyczania leżaków. Taka możliwość jest jedynie pomiędzy okolicznymi krzakami, ale te okupowane są przez miejscowych, którzy przywożą pełne siaty własnego jedzenia, całe arbuzy, 5-litrowe baniaki wody, a nawet gotowe obiady. Trudno zaprzeczyć, że to ładne miejsce. Ciekawie prezentuje się także z pobliskich skałek, do których można dopłynąć wpław lub rowerem wodnym. Zdecydowanie jednak cały jego urok kryje się w widoku z góry, który dostępny jest tylko dla paralotniarzy.
Fethiye
Do oddalonego o kilkanaście kilometrów miasta Fethiye dojechaliśmy wypożyczonym samochodem. Pierwsze kroki skierowaliśmy do portu jachtowego. Wzdłuż wybrzeża cumują dziesiątki statków i katamaranów, którymi można popłynąć w rejsy wycieczkowe. Poza tym atrakcją miejscowości jest spory bazar, gdzie można nabyć wyroby skórzane, dywany, tkaniny i obrusy, lokalne słodycze i wszelkiego rodzaju podróbki. Przy względnie dobrych umiejętnościach targowania się można uzyskać całkiem niezłe ceny.
Z kolei na pobliskich wzgórzach znajdują się ruiny i grobowce likijskie. Trzeba przyznać, że tym razem szczęście nam dopisało i w porcie, tuż przy brzegu, udało nam się zobaczyć ogromnego żółwia wodnego! Wystarczy podjechać kawałek za miasto, by odsłoniła się piękna panorama Fethiye, a po drodze jest okazja do podglądania, jak wygląda ręczna budowa ekskluzywnych drewnianych łodzi.
Kayakoy
Niedaleko Oludeniz i Fethiye położone jest opuszczone miasto Kayakoy. Dawniej zamieszkiwane było przez Greków, ale po I wojnie światowej nastąpiło przymusowe wysiedlenie Greków z obszarów Turcji. Od tamtej pory miasto nie jest zamieszkane, chociaż próbowano wykorzystać tutejsze domy i sprowadzić tu ludzi. Próby zasiedlenia się nie udały - mówiono nawet o klątwie i duchach.
Obecnie pozostałości po ok. 350 murowanych domach i świątyniach wpisane są na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, a wstęp na ich teren jest płatny. Turcy stworzyli własną wioskę, tuż obok. Można tu coś zjeść, albo skorzystać z przejażdżki na osiołku lub... wielbłądzie.
Dalyan i plaża Iztuzu
Jedną z ciekawszych wycieczek z okolic Oludeniz czy też Marmaris jest rejs rzeką Dalyan, połączony z wizytą na plaży Iztuzu. Do Dalyanu pojechaliśmy samochodem. Już na parkingu powitał nas przedstawiciel lokalnego biura, sprzedającego wycieczki łodzią. Ze względu na ograniczony czas, jakim dysponowaliśmy, zdecydowaliśmy się na rejs indywidualny. Cena może i nie była niska, ale mieliśmy całą przestronną łódź tylko dla siebie, a plan wycieczki i jej czas mogliśmy wybrać sami.
Rejs rzeką, a następnie jej deltą, trwa ok. 35 minut. W tym czasie udało nam się zobaczyć aż 4 żółwie! A właściwie... ich głowy, bowiem woda nie jest szczególnie przejrzysta. Najpierw jednak podpłynęliśmy do słynnych likijskich grobowców.
Na początkowym etapie brzegi rzeki są dobrze zagospodarowane - są tu restauracje, pensjonaty czy hotele, przystanie. Dalej pojawiają się pola uprawne i łąki, na których pasą się zwierzęta hodowlane. Następnie łodzie wpływają na rozległą deltę, a kapitan wybiera jedną z wielu możliwych tras. Można też podpłynąć do rozległych ruin starożytnego miasta Kounos. Kolejny etap podróży to plaża Iztuzu, gdzie składają jaja żółwie Caretta caretta.
To miejsce naprawdę nas zachwyciło. Plaża jest ogromna, ciągnie się aż po horyzont. Szeroki pas drobnego piasku oblewają fale, ale dno opada łagodnie. Wszystko to sprawia, że ma się ochotę natychmiast wskoczyć do wody! Dodatkowo, na plaży można zobaczyć oznaczone gniazda z jajami, co szczególnie zaciekawiło nasze dziecko. Chętni mogą skorzystać z leżaków, są także dwa bary, przebieralnie, toalety, prysznice. Niedaleko brzegu znajduje się wysepka, do której można dopłynąć łodzią.
Około 15 minut trwa rejs z portu w Dalyanie do gorących źródeł, gdzie można zażyć kąpieli błotnych. Ostatecznie postanawiamy jednak zakończyć naszą wycieczkę, bo robi się już późno. Trzeba przyznać, że ta wycieczka to wspaniały sposób na oderwanie się od hałaśliwych kurortów, a przyjemny wiatr na łodzi pozwala zapomnieć o upale, jaki panuje.
Rejs 6 wysp, Dolina Motyli, Gemiler Island
Wybrzeże w okolicach Oludeniz jest bardzo zróżnicowane - są tu liczne małe wysepki, groty, malownicze zatoczki, ujścia rzek. Postanowiliśmy zobaczyć je podczas całodniowego rejsu. Biura oferują dwa rodzaje wycieczek - 12 wysp i 6 wysp, przy czym de facto nie są to wyłącznie wyspy. Zdecydowaliśmy się na drugą opcję, ze względu na dłuższy czas postojów. Trzeba przyznać, że widoki są naprawdę wspaniałe. W kilku miejscach statek zatrzymuje się na kąpiel. Do wody można wchodzić z trapu lub skakać z platformy. Na naszym statku była też zjeżdżalnia. Dłuższy postój zaplanowano w Dolinie Motyli.
Latem można tam rzeczywiście zobaczyć motyle, a raczej gatunek ćmy, ale w czerwcu ich nie było. Dosyć długie i męczące podejście dzieli nas od ładnego wodospadu, ukrytego wśród skał. W niedostępnej od strony lądu dolinie stoją namioty mieszkalne, w których można nocować. Jeśli ktoś lubi dziką przyrodę i towarzystwo węży oraz spartańskie warunki, to czemu nie? Inna sprawa, że to niespecjalnie tania przyjemność.
Kolejny dłuższy postój zaliczamy na malowniczej wysepce Gemiler. Znajdują się tu ruiny średniowiecznego włoskiego kościoła św. Mikołaja, a także pozostałości miasta z czasów bizantyjskich.
Dawniej miejsce to było celem chrześcijańskich pielgrzymek.
Planowaliśmy jeszcze, jeśli nie lot na paralotni, to przynajmniej wjazd na górę Babadag i podziwianie widoków.
Niestety, ostatniego dnia naszego pobytu niebo mocno się zachmurzyło i ostatecznie musieliśmy zrezygnować z tego pomysłu. Żałujemy także, że zabrakło nam czasu na zobaczenie wąwozu Saklikent i znajdującego się niedaleko niego opuszczonego miasta Tlos, ale kto wie, może jeszcze tu kiedyś wrócimy...
czerwiec 2015 r.
Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca - dziękujemy za poświęcony czas! :-) Jeżeli masz go trochę więcej i zastanawiasz się gdzie pojechać... zapraszamy do przeczytania relacji i objerzenia zdjęć z innych naszych wypraw:
Stambuł • Kos • Argentyna • Palanga i Lipawa • Edynburg • Thassos • Bretania • Alicante • Londyn • Beauvais • Lwów • Dublin • Costa de la Luz • Wilno i Troki • Kalabria • Alpy Austriackie • Brugia • Malta • Korfu • Czarnogóra • Paryż • Trondheim • Mykonos • Liverpool • Wiedeń • Sewilla • Praga • Segowia • Riwiera Turecka • Salzburg • Rzym i Watykan • Budapeszt • Rodos • Piza • Kijów • Ronda • Peloponez • Kordoba • Ateny • Andaluzja • Wyspy Kanaryjskie • Madryt • Zakynthos • Mediolan • Buenos Aires • Chopok • Algarve • Gandawa • Jerez de la Frontera • Lizbona • Saloniki • Kreta • Włochy Północne • Fatima • Gibraltar • Santorini • Kusadasi • Gozo • Wenecja • Kadyks • Bruksela • Bratysława • Toledo • Florencja • Cypr • Bodrum • Barcelona • Brno • Bergamo • Katalonia • Chalkidiki • Haarlem • Kopenhaga • Chorwacja • Irlandia •