Kameralny raj dla plażowiczów
Od kilku lat staramy się wyjechać we wrześniu gdzieś, gdzie jeszcze przez chwilę można poczuć lato. W 2015 r. było podobnie. W ubiegłym roku odwiedziliśmy Cypr. Teraz do wyboru była Grecja, Hiszpania, Włochy czy Turcja. Za każdym razem problem jest taki sam - dokąd pojechać? Oczywiście, można wrócić do miejsca, w którym już byliśmy, ale przyjemniej jest zobaczyć coś nowego. Majorka i Sycylia odpadły ze względu na wysoką cenę, w Turcji byliśmy w czerwcu, więc... jedziemy do Grecji! Od dłuższego czasu jednym z naszych celów jest wyspa Kos, ale ze względu na masowy napływ imigrantów koczujących na ulicach, zdecydowaliśmy się pojechać gdzieś indziej. Wybraliśmy położoną nieopodal Kavali wyspę Thassos.
Kiedy pojechaliśmy?
Na Thassos wybraliśmy się na początku września. Do 10. trwał jeszcze szczyt sezonu, temperatura powietrza wahała się między 27 a 35 stopni, natomiast nagrzana po lecie woda zdecydowanie zachęcała do kąpieli.
Gdzie się zatrzymaliśmy?
Na Thassos pojechaliśmy na własną rękę. Na miejscu można wynająć pokoje lub apartamenty. Zdecydowaliśmy się na Studios Platanes. Cena była przystępna, standard znośny, a lokalizacja bardzo dobra - blisko do plaży i innych ciekawych miejsc. Oczywiście, to nie hotel z obsługą i udogodnienia nie te, ale wszystko jest kwestią gustu i budżetu, a nam zależało przede wszystkim na niedrogim wyjeździe, za to z mnóstwem pięknych miejsc do odwiedzenia.
Podróż na Thassos
Thassos jest niewielką i raczej kameralną wyspą. Nie ma tu lotniska, a jedyna opcja dojazdu to prom z Kavali lub położonego nieopodal portu Keramoti.
My wybraliśmy tani, trwający tylko 2 godziny lot z podwarszawskiego Modlina do Salonik, a potem ok. 200 km jazdy na Wschód, 40 minut promem i... jesteśmy u celu! Pierwszy rzut oka na wyspę i już wiedzieliśmy, że to jest to!
Co zwiedziliśmy?
Wyspa jest naprawdę mała - jej długość to ok. 25 km, a szerokość ok. 20 km. Dodatkowo, przez środek przebiegają jedynie nieliczne, lokalne drogi, więc chcąc się dostać na przeciwległe wybrzeże, trzeba jechać dookoła jedyną główną drogą.
Mając do dyspozycji przez 7 dni samochód, mogliśmy objechać wyspę wszerz i wzdłuż. Warto wspomnieć, że nie ma tu zabytków ani godnych uwagi ruin. Natrafiliśmy co prawda na kilka stanowisk archeologicznych, ale chyba jedynie dla prawdziwych fanatyków tego typu atrakcji. Są za to piękne widoki i wspaniałe plaże. Thassos nie jest skażone masową turystyką. To oczywiście nie znaczy, że nie ma tu turystów, ale na palcach jednej ręki można policzyć duże hotele z basenami i wszelkimi wygodami. Przyjeżdżają tu głównie Rumuni, Bułgarzy i Serbowie, ale przede wszystkim ci, którzy poszukują odpoczynku z dala od zgiełku i dużych miast. Nie brakuje tu bowiem małych zatoczek, gdzie można być niemal zupełnie samemu, a nawet biwakować na dziko.
Przed wylotem wiele naczytaliśmy się o słynnym greckim kryzysie. W praktyce sprowadza się to do tego, że w większości miejsc nie można płacić kartą. Warto więc zabrać ze sobą gotówkę lub wypłacić na miejscu w bankomacie. Nie brakuje jedzenia, wszystko jest czynne, nie ma obaw co do bezpieczeństwa.
Livadi, Moni Archangelou
Szybko rozpoczynamy odkrywanie wyspy. Jedziemy na południe, mijając coraz to nowe i ładniejsze plaże. Kilka razy zatrzymujemy się też przy specjalnie przygotowanych punktach widokowych, skąd można podziwiać wspaniałe krajobrazy.
Na początek odwiedzamy plażę Livadi. Aby do niej dotrzeć, trzeba zjechać z głównej drogi. Na szczęście zjazd w dół po szutrowo-betonowych wertepach nie trwa długo i wkrótce docieramy do plaży. Jest ona duża, z obu stron zamknięta skałami. Dominuje tu piasek, ale im bliżej wody, tym więcej kamieni, a samo wejście do morza jest już kamieniste. Nie sposób nie zauważyć charakterystycznego zielonego koloru wody.
Tuż obok znajduje się monastyr Moni Archangelou i tam się właśnie udajemy.
We wrześniu nie ma problemu z zaparkowaniem auta wzdłuż drogi, ale rzeczywiście miejsca nie jest zbyt dużo. Jak większość innych, monastyr zbudowany został na wzgórzu. Już przy wejściu spotyka nas drobna niespodzianka. Oczywiste jest, że w tego typu miejscach wymagany jest odpowiedni strój - zakryte ramiona i kolana. tutaj jednak posunięto się o krok dalej, bowiem nie są wpuszczane kobiety w spodniach nawet do kostek. Nie ma jednak powodu do obaw - panie przy wejściu dokładnie obserwują turystów i dbają o uzupełnienie garderoby. Może i otrzymane ubrania nie prezentują się rewelacyjnie, ale panie dopasowują w miarę możliwości spódnice i chusty do kolorystyki ubrania zwiedzającego. Warto się jednak poświęcić, bo widok z góry jest naprawdę piękny. Dodatkowo, klasztor mieści się w ciekawych, tradycyjnych budynkach. Wewnątrz nie można robić zdjęć, a wejście do kościoła akurat nie było możliwe. Odwiedziliśmy więc tutejszy sklepik, gdzie można nabyć różnego rodzaju pamiątki i dewocjonalia - krzyże, ikony, obrazki, także malowane na drewnie czy ceramice itp. I chociaż wiele z nich było naprawdę pięknych, ich ceny przekraczały nasze możliwości.
Skidia
Na Thassos można znaleźć sporo kameralnych plaż, gdzie nie ma tłumów i masowej turystyki. Taka jest np. Skidia, która dosłownie nas zauroczyła. Nie jest łatwo tu trafić, bo nie ma żadnych znaków. Auto trzeba zostawić na poboczu drogi.
Do położonej w dole plaży schodzimy przez sosnowy lasek. Dalej jest trochę głazów. Niewielka zatoczka z dwóch stron zamknięta jest skałami, woda jest krystaliczna, więc gołym okiem można dostrzec przepływające rybki. Nie obędzie się bez butów do wody, bowiem od samego brzegu są fragmenty rafy, miejscami śliskie, miejscami ostro zakończone. Trzeba uważać, żeby się nie pokaleczyć. Pomiędzy nimi są stosunkowo głębokie niecki z piaszczystym dnem. Okoliczne skały stanowią idealne miejsce do opalania, także dla nudystów. Miłośnicy snorkelingu również nie będą zawiedzeni, bo wystarczy odpłynąć kilka metrów od brzegu, by podziwiać różnego rodzaju rybki i leżące na skałach jeżowce. Jest i drabinka, po której można wejść na skały z bardzo głębokiej wody. Uwielbiacie skakać do morza? Będziecie zachwyceni!
Skala Maries
Skala Maries to miejscowość, w której nocowaliśmy. Jest niewielka, ale naprawdę urocza. Ma malutkie centrum z ciasną wyspiarską zabudową i wąskimi uliczkami, poza tym są tu aż trzy piaszczyste plaże z lekką domieszką kamieni.Wieczorem można zjeść pyszny posiłek w jednej z kilku tawern położonych przy morzu, co robimy z wielką przyjemnością. Szczególnie posmakował nam ser feta podawany na ciepło w słodkiej panierce. Pycha!
Czekając na posiłek, obserwujemy zwykłe codzienne życie wioski. Starsza pani wraca do domu, po czym zakłada kostium i idzie na oddaloną o jakieś 10 metrów od domu plażę, by popływać. Co ciekawe, klucz do domu zostawia w drzwiach... od zewnątrz. Mężczyźni spotykają się na codzienną partyjkę kart, a dzieci bawią na nabrzeżu, naprzemian obrażając się, kłócąc i godząc.
Tripiti
Kolejna plaża, którą odwiedziliśmy, nosi nazwę Tripiti.
Jest duża i piaszczysta. Zbudowano przy niej spory hotel, ale miejsca wystarczy dla wszystkich. Z boku znajduje się wzocniona betonem niecka, a przez otwór w skale można wypłynąć z niej na morze. Wchodzimy także na przylegające do plaży wzgórze, by podziwiać fantastyczny turkusowy kolor wody. Z lewej strony plaży, przy skałach, odpoczywają nudyści.
Blisko brzegu znajdują się fragmenty rafy, gdzie nawet gołym okiem widać rybki. Trzeba przyznać, że niemałe zainteresowanie budzi sporych rozmiarów pomarańczowo-brązowa meduza, która pływała dosłownie kilka kroków od brzegu.
Notos
Notos to jeszcze jedna plaża na zachodnim wybrzeżu Thassos, na której postanowiliśmy wypoczywać.
Położona jest kilka kilometrów od miejscowości Potos, dzięki czemu można ją znaleć również pod nazwą Potos South. Tuż obok znajduje się znacznie większa i chętniej odwiedzana plaża Psili Ammos, ale o niej później.
Do Notos trzeba zejść po żwirowo-kamienistej ścieżce. Na dole czekają na nas nieliczne leżaki lub po prostu piasek. Wybieramy to drugie, bo już wcześniej nastawiliśmy się na odwiedzanie niezagospodarowanych plaż, więc dysponowaliśmy własnym parasolem słonecznym. Ze znalezieniem sobie miejsca nie mieliśmy żadnego problemu. Ulokowaliśmy się się więc u podnóża skał. Wspaniała błękitna zachęca do kąpieli... a pobliska skała kusi, by się na nią wspiąć i sprawdzić, jak to miejsce wygląda z góry. Można stąd zerknąć na położną z prawej strony plażę Psili Ammos.
Skala Kallirachis, Skala Prinos, Pachis
Wybieramy się również zobaczyć północno-zachodnią część wyspy.
Najpierw zajeżdżamy do miejscowości Skala Kallirachis. Jest tu całkiem spory port rybacki, naprzeciw którego stoją tradycyjne domy mieszkalne. Nie jest to miejscowość szczególnie chętnie odwiedzana przez turystów, więc możemy cieszyć się ciszą, spokojem i typową dla takich miejsc sennością. Obok portu rozpoczyna się niezbyt szeroka plaża, która z przerwami ciągnie się do sąsiednich miejscowości - Skala Sotiros, Skala Prinos i dalej na północ. Jedziemy także do Skala Prinos. Jest tu trochę malowniczych budynków, ale przede wszystkim port, z którego pływają promy do Kavali. Oglądamy też kolorowe łodzie i kutry na plaży. Prawdę mówiąc, niewiele się tu dzieje, a sama plaża także nie jest szczególnie zachwycająca.
Z kolei plaża Pachis różni się nieco od pozostałych tym, że... rosną na niej drzewa. I nie chodzi tu o celowo posadzone palmy, ale potężne sosny, których igliwie gęsto przykrywa piasek. Mimo że słońce nieubłaganie chyli się ku zachodowi, jest tu całkiem sporo osób.
Limenaria
Limenaria to jedna z większych i bardziej znanych miejscowości na Thassos. Od razu widać różnicę - jest tu mnóstwo restauracji, barów, sklepów. Na ulicach panuje gwar i tłok.
Spore grupy turystów udają się na wieczorny posiłek, a dobiegające zewsząd wspaniałe zapachy powodują, że ślinka napływa do ust. W blasku zachodzącego słońca efektownie prezentuje się spory port, a rozświetlające drzewa kolorowe światła tworzą na wodzie malownicze refleksy. W jednej z nabrzeżnych tawern akurat odbywa się wesele. Wygląda ono jednak nieco inaczej niż u nas - nie ma miejsca do tańca, wszyscy siedzą przy stołach, a zespół gra i śpiewa "do kotleta".
Aliki, Quarres
W południowo-wschodniej części wyspy położona jest miejscowość Aliki. Właściwie ciężko użyć nazwy miejscowość, raczej to kilka domów zbudowanych na cyplu. Z obu stron znajdują się plaże, natomiast na samym cyplu - ruiny starożytnego miasta Quarres.
Część z pozostałości położonych jest obecnie pod wodą. Nam najbardziej podobał się widok ze wzgórza. Z plażowania zrezygnowaliśmy - raz, że były niemal wyłącznie kamienie, a dwa, że plaża jest wąziutka i nie ma wcale na niej miejsca. W drodze powrotnej przyjrzeliśmy się tradycyjnym białym domom z charakterystycznymi dachami. Część z nich oferuje miejsca noclegowe.
Psili Ammos
Jedną z ładniejszych - naszym zdaniem - plaż na Thassos jest położona na zachodnim wybrzeżu Psili Ammos.
Dużym atutem jest znajdujący się tu drobny piasek, a krystaliczna błękitna woda powoduje, że ma się ochotę w ogóle z niej nie wychodzić. Można wypożyczyć leżak lub rozłożyć na płaskich białych skałach czy też na piasku pomiędzy nimi. Co ciekawe, tam gdzie plaża jest piaszczysta, po wejściu do wody natrafimy na kilka kamieni. Z kolei przy skałach pod stopami czujemy wyłącznie miękki piasek. Naprawdę każdy znajdzie tu coś dla siebie, więc trudno się dziwić, że Psili Ammos cieszy się dużą popularnością.
Porto Vathi i Saliara
W północno-wschodniej i wschodniej części wyspy również nie brakuje ciekawych miejsc. Dwa z nich są szczególnie piękne. To plaże Porto Vathi i Saliara, znana również jako Marble Beach. Dojazd do nich prowadzi szutrową drogą, na której pył praktycznie nie opada. Zdecydowanie nie polecamy przyjścia tutaj pieszo lub przyjazdu odkrytym pojazdem. W ostateczności, z maskami przeciwpyłowymi na twarzach. O co w tym wszystkim chodzi? Wszechobecny biały pył pochodzi z marmuru, który dokładnie tutaj się wydobywa. Z tego też powodu plaże mają niepowtarzalny kolor. Po części jest tu piasek, a po części drobniutkie, okragłe, białe marmurowe kamyczki. Nie mieliśmy jeszcze okazji przyjrzeć się kopalni marmuru z bliska, więc podjechaliśmy do miejsca, gdzie składowane sa gotowe do transportu marmurowe bloki. Wracając z Thassos widzieliśmy zresztą wjeżdżające na prom cieżarówki z tym właśnie kamieniem.
Przy Saliarze - bardziej znanej z plaż - bardzo ciężko znaleźć miejsce do zaparkowania.
Mimo wysokich i silnych fal, chętnych do kąpieli w tym pięknym miejscu nie brakuje.
Golden Beach
Przed nami największa plaża na wyspie - Golden Beach. Ciągnie się przez dobrych kilka kilometrów i jest zagospodarowana na każdym metrze. Z reguły stanowi idealne miejsce do wypoczynku dla całej rodziny. Z reguły, bo podczas naszego pobytu morze bardzo mocno falowało, a dodatkowo dawał się we znaki prąd wsteczny. Okolica jest mocno turystyczna, ale zachowała swój klimat. Całość niesamowicie prezentuje się z góry - jest błękitna woda, biało-czerwone budynki i pokryte zielonymi drzewami góry.
Paradise Beach
Wysoka fala dała się mocno we znaki znajdującej się nieopodal Paradise Beach. Leżaki zostały podtopione i częściowo przysypane piaskiem, a na piasku utworzyły się kałuże. Nieco mniej niż zwykle osób zażywało morskich kąpieli. Całość nie wyglądała szczególnie zachęcająco, więc zdecydowaliśmy się jedynie zjeść tu obiad. Pozory często mylą - zwykła budka zaoferowała nam naprawdę pyszne, duże i stosunkowo niedrogie jedzenie. Gdyby jeszcze nie wszechobecne osy... Ale i na to jest sposób, wystarczy tylko poprosić o specyfik je odstraszający i można spokojnie delektować się posiłkiem.
Limenaria po raz drugi
Trzeba przyznać, że spodobało nam się w Limenarii. Postanowiliśmy więc wrócić do wioski jeszcze raz. Nie tylko zresztą na ucztę dla wzroku, ale także dla podniebienia. Tutaj bowiem znaleźliśmy przepyszne lody, a dwie kulki okazały się porcją nie do przejedzenia...
Wjechaliśmy także na górę, gdzie znajdują się ruiny budynku postawionego przez pewnego bogatego Niemca. Budynek nie jest użytkowany, a ze wzgórza roztacza się doskonały widok na Limenarię. Warto podejść dalej, do dawnych magazynów, by zobaczyć z góry plażę Metalia. Wytyczono tu ścieżkę, ale można również przejechać samochodem. Wśród krzewów i drzew ukryty jest krąg z bloków marmurowych, a przy nim ławka na skraju klifu, która zaprasza, by odpocząć i delektować się wspaniałym widokiem, co też zresztą czynimy....
San Antonio
Plaża San Antonio leży w miejscowości Potos. Właściwie niczym się nie wyróżnia, ale chcieliśmy też zobaczyć "zwykłą" plażę. Jej zaleta jest długość - wolnych miejsc nie brakuje.
Giola
Na koniec zostawiliśmy sobie najbardziej znane miejsce na wyspie. Giola to naturalny basen z niesamowicie zieloną wodą, do którego można skakać ze skał. Dotarcie tu może nastręczyć trudności. Łatwo dać się nabrać na oszukane znaki. Sami zresztą się pomyliliśmy i zamiast do Gioli dotarliśmy do plaży Kalami. Stąd do Gioli jeszcze ok. 1,5 km, które można pokonać pieszo lub - za opłatą - specjalnym sachodem, który jednak nie dojeżdża do samego końca, a ostatni, skalisty odcinek i tak trzeba przejść.
Podjęliśmy więc drugą próbę - tym razem skuteczną. Na szczęście temperatura spadła o kilka stopni, bo nawet 20-minutowa wspinaczka byłaby trudna i wyczerpująca przy 35 stopniach ciepła w cieniu. A cienia po drodze nie ma...
Giola nie jest miejscem dla małych dzieci, nie ma tu możliwości wejścia do wody, cienia, toalety... Można za to poskakać. Dla najodważniejszych jest wysoka skała. Samo wyjście z basenu też bywa niełatwe, bo co i rusz wlewająca się woda spycha śmiałków z powrotem do środka. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to miejsce jest fantastyczne - nawet jeśli się jedynie na nie patrzy.
Jak wszystko co dobre, nasz tygodniowy pobyt na Thassos również skończył się zbyt szybko. Mało znana w Polsce wyspa okazała się przeurocza i pełna wspaniałych zakątków. Zdecydowanie warto rozważyć Thassos jako miejsce na letnie wakacje, tym bardziej, że koszt dotarcia tutaj wcale nie musi być wysoki. A jeśli ktoś ma ochotę na pobyt w eleganckim i drogim hotelu z opcją all inclusive, to i takie tutaj znajdzie.
wrzesień 2015 r.
Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca - dziękujemy za poświęcony czas! :-) Jeżeli masz go trochę więcej i zastanawiasz się gdzie pojechać... zapraszamy do przeczytania relacji i objerzenia zdjęć z innych naszych wypraw:
Haarlem • Irlandia • Londyn • Brno • Mediolan • Algarve • Chopok • Barcelona • Segowia • Bratysława • Alpy Austriackie • Beauvais • Kadyks • Włochy Północne • Gibraltar • Argentyna • Kreta • Dublin • Stambuł • Korfu • Bruksela • Florencja • Andaluzja • Budapeszt • Praga • Zakynthos • Fatima • Lwów • Jerez de la Frontera • Buenos Aires • Czarnogóra • Alicante • Peloponez • Mykonos • Fethiye i Oludeniz • Kusadasi • Malta • Bretania • Chalkidiki • Rzym i Watykan • Sewilla • Madryt • Bergamo • Paryż • Brugia • Santorini • Katalonia • Kopenhaga • Kordoba • Chorwacja • Edynburg • Riwiera Turecka • Wilno i Troki • Ronda • Salzburg • Toledo • Ateny • Bodrum • Kalabria • Gandawa • Kijów • Palanga i Lipawa • Piza • Wenecja • Liverpool • Wyspy Kanaryjskie • Cypr • Lizbona • Saloniki • Wiedeń • Kos • Rodos • Gozo • Costa de la Luz • Trondheim •