Font Magica
Font Magica de Montjuic. Podczas naszej wizyty w Barcelonie nie dane nam było zahipnotyzować się mieszance światła i dźwięku skąpanej w strumieniach wody słynnej fontanny. Powód? Trwający remont Magicznej Fontanny. Swoją drogą, nie ma się co dziwić, skoro odrestaurowano ją ostatnio w 1992 roku z okazji Igrzysk Olimpijskich. Z kolei, jej powstanie datuje się na 1929 rok, kiedy w Barcelonie odbywała się Wystawa Światowa. Dziś, nie tylko służy turystom i mieszkańcom podczas ciepłych wieczorów, ale również świętuje się dzień patronki miasta Matki Boskiej Łaskawej (22-24 września).
Podczas kolejnej wizyty w Barcelonie (we wrześniu 2013r.) fontanna była już czynna. Siłą rzeczy, gdzieś w głowie była chęć przekonania się o jej wyjątkowości. Jednak to, co się tam działo to... przerosło wyobrażenia. Ogrom ludzi, turystów dookoła, wszelkie możliwe dogodne miejsca pozajmowane, wszędobylski kłębiący się tłum z przygotowanymi apratami, telefonami, tabletami. Coś... interesującego z socjologicznego punktu widzenia i odstraszającego jednocześnie. W końcu wybiła godzina 21:00 i z fontanny trysnęła oświetlona woda w rytm... marnej jakości muzyki z pogranicza dance i pop. Żadne tam klasyki wirtuozów, żadna tam "Barcelona" w wykonaniu Queen. Ot, zwykłe przytupy, które dopełniły nienajlepszych odczuć ze względu na wspomniane tłumy turystów. Efekt? Całkowite rozczarowanie, głównie ze względu na formę i jakość przekazu, bo co jak co, ale tak licznej gawiedzi można się było poniekąd spodziewać.