Jeden dzień w Wenecji
Kiedy w ofercie jednej z linii lotniczych pojawiły się tanie loty do Mediolanu - Bergamo, wahaliśmy się bardzo krótko. Naszym celem nie był jednak Mediolan. Podczas niespełna tygodniowego pobytu we Włoszech planowaliśmy przebyć liczącą ok. 1000 km trasę Bergamo-Werona-Wenecja-Bolonia-Parma-Brescia-Jezioro Garda-Bergamo i odwiedzić kilkanaście leżących wzdłuż niej miast. Rzeczywistość zweryfikowała nieco nasze plany, ale krótki pobyt w Wenecji był punktem obowiązkowym wyprawy.
Kiedy pojechaliśmy?
Do Włoch pojechaliśmy na początku września. Podczas gdy w Polsce było akurat w okolicach 10 stopni i niemal codziennie lał deszcz, na północy Włoch świeciło słońce, a temperatura sięgała nawet 33 stopni. O tej porze roku woda w lagunie weneckiej jest bardzo ciepła - osiąga ok. 25 stopni Celsjusza. Oczywiście taka pogoda nie jest regułą i warto mieć na uwadze, że może być chłodniej, pochmurno, deszczowo, a nawet mogą występować gwałtowne burze. Położenie nad morzem sprawia, że pogoda w Wenecji lubi być kapryśna.
Gdzie się zatrzymaliśmy?
Ponieważ na zwiedzanie Wenecji mieliśmy zaplanowany tylko jeden dzień, nie nocowaliśmy w okolicach miasta, a w hotelu znajdującym się w położonym ok. 25 km dalej miasteczku Dolo. Wybierając hotel warto pamiętać, że serwowane w nich śniadanie jest typowo włoskie i składa się często wyłącznie ze słodkiego rogalika z dżemem i kawy. Czasami spotkać można również masło, zwykłe bułeczki, ciasto czy też płatki z mlekiem. Jeśli ktoś ma szczęście, może trafić na hotel podający jajka, ser czy wędlinę, ale na owoce i warzywa nie ma co liczyć.
Oczywiście w samej Wenecji noclegi są bardzo drogie, ale już w okolicach miasta, na stałym lądzie, można znaleźć coś tańszego. Najtaniej jest w miejscowościach oddalonych o kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów od Wenecji, szczególnie tych małych. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że liczba turystów jest tak duża, że często brakuje wolnych miejsc i zarezerwować nocleg wcześniej.
Warto również wziąć pod uwagę, że w weekendy autostrada dojazdowa do i z Wenecji może być zakorkowana, a na przejazd stracimy mnóstwo czasu.
Co zwiedziliśmy?
Jeden dzień na zwiedzanie Wenecji to zdecydowanie za mało. Na dokładne obejrzenie przynajmniej najważniejszych zabytków potrzeba co najmniej 2-3 dni. Ze względu na panujący w mieście ogromny tłok, poruszanie się i zwiedzanie zajmują więcej czasu niż normalnie. Dla nas dodatkowym utrudnieniem było podróżowanie z rocznym dzieckiem, którego rozkład dnia musieliśmy brać pod uwagę podczas planowania wyjazdu. Duże problemy sprawia również przemieszczanie się po mieście z wózkiem - uliczki są bardzo wąskie, a na dodatek wiele z nich kończy się schodkami lub schodkowymi mostkami.Trzeba również brać pod uwagę kolejki do wejścia do zabytków czy tramwajów. Oczekiwanie na obsługę w restauracji też zajmuje trochę czasu ;).
Z głównych założeń dotyczących Wenecji nie udało nam się zrealizować tylko jednego - rejsu na wysepkę Burano. Niestety tramwaj do tego miejsca kursuje co godzinę, a liczba chętnych jest tak wielka, że rejs z malutkim dzieckiem byłby po prostu katorgą. Poza tym to kolejny agrument za tym, by do Wenecji wrócić...
Przyjazd do Wenecji i pierwsze wrażenia
Z hotelu wyruszliśmy do Wenecji samochodem. Wybraliśmy drogę równoległą do autostrady, przebiegającą przez okoliczne miejscowości. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć wiele zabytkowych willi, kościołów czy po prostu przyjrzeć się jak żyją Włosi. Po przejeździe przez długi most łączący miasto z Mestre udaliśmy się w kierunku parkingu Tronchetto, skąd można dopłynąć do centrum tramwajem linii 2.
Bilet bez problemu zakupiliśmy w punkcie sprzedaży przy przystanku. W tym miejscu warto napisać, że już same przystanki dość swobodnie kołyszą się na wodzie, a przybijające do nich statki non stop o nie uderzają. Rejs tramwajem do Piazza San Marco trwa ponad 30 minut, a trasa przebiega przez Canal Grande, dzięki czemu można podziwiać mnóstwo pałaców, kościołów i kanałów. Niestety ścisk nie pozwala na obejrzenie zabudowań wzdłuż obu stron kanału, więc musimy zadowolić się nieco ograniczonym widokiem. Można ewentualnie próbować stanąć w przedniej lub tylnej części tramwaju, skąd widać znacznie lepiej, ale często trudno się tam przedostać.
Wreszcie dopływamy do Piazza San Marco. Tu czekają nas dwie niespodzianki - przyjemna i niezbyt przyjemna. Dużym pozytywnym zaskoczeniem jest fakt, że... nie śmierdzi. Przed wyjazdem wiele osób ostrzegało nas, że w Wenecji nie da się wytrzymać od zapachu zgnilizny i starości. Tymczasem nie czuć było żadnych nieprzyjemnych zapachów, nawet przy wąziutkich kanałkach w głębi miasta. Woda w lagunie miała ładny niebieski kolor, a od morza wiał orzeźwiający wiatr. Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze tak jest. Podczas odpływu może ukazać się inne oblicze Wenecji - zmurszałe fragmenty budynków, glony i gnijące rośliny, mętna i śmierdząca woda...
Negatywnym zaskoczeniem natomiast była liczba turystów. Oczywiście spodziewaliśmy się tłumów, jednak momentami ciężko było w ogóle ruszyć z miejsca. Mimo wszystko można trafić na moment, kiedy na wejście do Bazyliki św. Marka, Pałacu Dożów czy Campanile trzeba czekać tylko kilka minut, a nie kilkadziesiąt. Miasto nieco pustoszeje w porze obiadowej i to jest dobry moment, żeby spokojnie je obejrzeć.
Okolice Piazza San Marco, Piazzetta San Marco
Główny plac Wenecji - Piazza San Marco - bez wątpienia robi duże wrażenie. Jest ogromny, a na dodatek otoczony kilkoma przytłaczającymi, zabytkowymi budowlami. Dookoła placu stoi masa stolików należących do barów i restauracji. Tu spotyka nas kolejna niespodzianka - służby miejskie bezustannie pilnują, by nie siadać na stopniach i murkach wokół placu, a także nie spożywać własnych posiłków. Po głębszym zastanowieniu można nawet dojrzeć w tym sens, chociaż nie ulega wątpliwości, że nie jest to podejście otwarte na turystów. Dużym problemem Wenecji jest fakt, że większość osób przyjeżdża do niej tylko na dzień, by wieczorem wrócić do hoteli położonych na stałym lądzie, co znacznie zmniejsza zysk miasta, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ceny noclegów na wyspie. Władze miasta co i rusz wymyślają więc kolejne bzdury, mające zwiększyć wpływy do kasy, np. limitowany wstęp do miasta czy też całkowicie ograniczony do osób, które mają rezerwacje w hotelach. W kontekście tych pomysłów zmuszanie turystów do korzystania z usług restauracji nie jest jeszcze takie straszne.
Co ciekawe, poza nielicznymi terenami zielonymi, w mieście nie ma ławek, na których można by odpocząć.
Wokół Piazza San Marco znajdują się zabytkowe budynki Procuratie Vecchie, Procuratie Nuove i Ala Napoleonica oraz oczywiście przepiękna Basilica San Marco, Torre dell' Orologio, a także wysoka dzwonnica Campanile. Można tutaj również znaleźć sklepiki z cennymi wyrobami lokalnymi i kawiarnie. Klientom umilają czas muzycy grający i śpiewający na żywo. Sporą atrakcją, szczególnie dla dzieci, są setki gołębi, które praktycznie jedzą z ręki.
Kiedy zegar wybije godzinę 12:00, postaci na Torre dell' Orologio uderzają w dzwon.
Po przejściu dookoła placu postanowiliśmy wejść do wnętrza Bazyliki św. Marka. Na szczęście kolejka oczekujących nie była zbyt duża i już po kilku minutach byliśmy w środku. Przy wejściu restrykcyjnie sprawdzany jest ubiór (bezwzględnie należy mieć okryte ramiona i kolana), a także bagaż - osoby z plecakami, dużymi torbami, walizkami itp. odsyłane są do depozytu. Tak jak w wielu kościołach, tak w Bazylice obowiązuje zakaz fotografowania, jednak podczas naszego pobytu nikt nie zwracał na to uwagi, o ile nie używano flesza. Bezpłatna trasa zwiedzania prowadzi dookoła kościoła, z wyłączeniem miejsca przeznaczonego wyłącznie dla wiernych, a jej przejście zajmuje ok. 10-15 minut. Można również wejść na Loggia dei Cavalli, gdzie również znajdują się cenne zabytki, i stamtąd zrobić zdjęcia placu i okolicznych budynków. To koszt 5 €. My skierowaliśmy się w stronę Campanile di San Marco, by z jej szczytu podziwiać panoramę miasta i laguny. Dzwonnica ma 99 m wysokości, a na górę wjeżdża się windą (koszt 8 €).
Z Piazza San Marco połączony jest mniejszy plac, Piazzetta San Marco, przy którym stoją dwa zabytkowe budynki - Palazzo Ducale i Liberia Sansoviniana, gdzie mieści się biblioteka. Do niej przylega dawna mennica - La Zecca. Na placyku stoją dwie kolumny, jedna z posągiem św. Teodora, a druga z lwem św. Marka.
Palazzo Ducale, Riva degli Schiavoni, Ponte dei Sospiri
Z Piazzetta San Marco ruszamy spacerem wzdłuż Riva degli Schiavoni, czyli głównej przystani gondoli. Jest ich tutaj mnóstwo, co i rusz ktoś wsiada, inny wysiada...
Z placu można pójść w prawo, w stronę małego parku, gdzie można odpocząć w cieniu, lub w lewo - w stronę Ponte dei Sospiri. My decydujemy się na chwilę odpoczynku i zabawy z dzieckiem w parku. Tuż obok, przy mostku i straganach znajduje się kranik z wodą pitną. Warto z niego skorzystać, bo ceny napojów w Wenecji są wysokie.
Następnie ruszamy w przeciwnym kierunku. Ze względu na ograniczony czas rezygnujemy z wejścia do wnętrza pięknego Palazzo Ducale - dawnej siedziby dożów, władców Wenecji - i oglądamy go wyłącznie z zewnątrz. Fasada budynku sprawia wrażenie lekkości i delikatności, a misterne zdobienia wprawiają w zachwyt. Łączony bilet do Palazzo Ducale, Museo Correr, Museo Archeologico Nazionale i Sale Monumentali della Biblioteca Nazionale Marciana kosztuje 16,50 € dla osoby dorosłej i 8,50 € dla dzieci i studentów. Szczegółowy cennik znaleźć możecie tutaj.
Od strony wschodniej z pałacem łączy się Ponte dei Sospiri (Most Westchnień), który prowadził dawniej do więzenia. Jego nazwa wzięła się od westchnień, które wydawali więźniowie spoglądający na miasto po raz ostatni. Żeby zrobić zdjęcie mostu, trzeba naprawdę dużej cierpliwości ;). Jest on bowiem widoczny z płynącej kanałem gondoli lub z dwóch innych zatłoczonych mostków przerzuconych nad Kanałem Pałacowym. Najlepszym pomysłem jest zrobienie zdjęcia od strony Riva degli Schiavoni, z Ponte della Paglia, gdzie słońce będzie za plecami. Problem w tym, że chętnych by to zrobić jest wielu i trzeba czekać aż zwolni się dobre miejsce.
Z Riva degli Schiavoni ruszyliśmy labiryntem wąskich uliczek Wenecji. Jeśli komuś zależy na dotarciu w konkrene miejsca, powinien zaopatrzyć się w dobrą mapę. Budynki są bowiem wysokie, ściśle ze sobą połączone i naprawdę łatwo się zgubić, zwłaszcza, że nie ma żadnego punktu orientacyjnego. My zrezygnowaliśmy z poszukiwań innych zabytków i postanowiliśmy spróbować "prawdziwej włoskiej pizzy". Wybieramy więc losowo jedną z restauracji. Okazuje się, że lokal ciągnie się daleko w głąb budynku, gdzie można w spokoju, w klimatyzowanym pomieszczeniu delektować się pysznym włoskim jedzeniem. Pizza była znakomita! Warto natomiast wziąć pod uwagę, że do ceny posiłku doliczane jest ok. 3 euro od osoby za tzw. nakrycie stolika i jeszcze napiwek w wysokości ok. 12% od wartości zamówienia.
Murano
Po obiedzie postanowiliśmy udać się na Murano. To malutka wysepka, do której można dopłynąć z Piazza San Marco w ok. 30 minut. Chociaż znajduje się na niej kilka ciekawych zabytków, Murano słynie przede wszystkim ze szkła. Obecnie można zwiedzać niektóre z niewielkich hut, w których szkło wytwarzane jest tradycyjnymi metodami. Jeżeli to się nie uda, można po prostu zajrzeć przez otwarte drzwi czy zrobić zdjęcie. Niektóre sklepy oferują również bezpłatne pokazy formowania szkła. I chociaż wyroby zachwycają kształtami i kolorami, ich ceny są bardzo wysokie. Za malutką figurkę trzeba zapłacić nawet kilkanaście euro, a duże wyroby to koszt kilkuset euro.
Wzdłuż głównej uliczki ciągną się sklepy ze szkłem, huty, kawiarnie. Kawałek dalej znajdujemy "szklany ogród", a jeszcze dalej ciekawą, dużą rzeźbę ze szkła. Po krótkim pobycie na wyspie mieliśmy zamiar płynąć dalej - na kolorową wysepkę Burano. Niestety okazało się, że tramwaj kursuje co godzinę, a liczba chętnych do wejścia na jego pokład jest tak duża, że z wózkiem i małym dzieckiem nie mieliśmy szans na chociaż trochę wolnej przestrzeni. Z przykrością zrezygnowaliśmy więc z zobaczenia tego pięknego miejsca i obiecaliśmy sobie, że jeszcze kiedyś tam wrócimy.
Basilica Santa Maria della Salute, Ponte Rialto
Z Murano ruszyliśmy więc linią przyspieszoną nr 7 w stronę Piazza San Marco. Bez zatrzymania mijamy więc okoliczne wysepki, w tym również cmentarz na wyspie, i wkrótce docieramy do centrum miasta. Z tramwaju doskonale widać imponujący gmach Bazyliki Santa Maria della Salute, zbudowany na malutkiej wysepce w podziękowaniu za zakończenie epidemii dżumy w XVII w. Kościół otacza 6 kaplic, a w środku znajdują się m.in. obrazy Tycjana. Pomału zbliża się wieczór, więc kierujemy się w stronę mostu Rialto. Niestety o tej porze dnia tramwaje w stronę parkingów i wyjazdu z wyspy są kompletnie zatłoczone, nawet mimo tego, że kursują co kilka minut.
Równie tłoczno jest przy jednym z najsłynniejszych weneckich mostów - Rialto. Budowla jest masywna, pomiędzy trzema rzędami schodów na moście znajdują się sklepiki. Wokół pełno jest straganów i sklepów z pamiątkami, biżuterią, restauracji, hoteli czy kawiarni. Pod najstarszym weneckim mostem co i rusz przepływają tramwaje, taksówki i gondole, które niemal bez przerwy blokują sobie wzajemnie drogę. Z Ponte Rialto rozpościera się malowniczy widok na zakręcający kawałek dalej Canal Grande i pałace położone wzdłuż niego, chociaż zdecydowanie lepiej zobaczyć to miejsce za dnia niż wieczorem, kiedy jest słabo oświetlone. Jak zresztą całą Wenecję.
wrzesień 2012 r.
Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca - dziękujemy za poświęcony czas! :-) Jeżeli masz go trochę więcej i zastanawiasz się gdzie pojechać... zapraszamy do przeczytania relacji i objerzenia zdjęć z innych naszych wypraw:
Kijów • Malta • Korfu • Kreta • Bruksela • Salzburg • Bretania • Chopok • Kusadasi • Lizbona • Kos • Riwiera Turecka • Peloponez • Fatima • Lwów • Budapeszt • Jerez de la Frontera • Rzym i Watykan • Toledo • Dublin • Segowia • Madryt • Wyspy Kanaryjskie • Brno • Liverpool • Barcelona • Zakynthos • Gozo • Kadyks • Trondheim • Kopenhaga • Włochy Północne • Gandawa • Ateny • Buenos Aires • Algarve • Gibraltar • Irlandia • Bergamo • Kalabria • Piza • Florencja • Argentyna • Wilno i Troki • Cypr • Rodos • Beauvais • Londyn • Saloniki • Praga • Brugia • Santorini • Costa de la Luz • Alpy Austriackie • Palanga i Lipawa • Paryż • Bodrum • Sewilla • Mediolan • Stambuł • Chorwacja • Alicante • Wiedeń • Chalkidiki • Ronda • Haarlem • Thassos • Katalonia • Fethiye i Oludeniz • Czarnogóra • Edynburg • Kordoba • Mykonos • Bratysława • Andaluzja •