Wycieczki za miasto

Mając do dyspozycji kilka dni w Lizbonie, oczywiście możemy się szwendać po zaułkach Alfamy, zwiedzać zabytki Belém, jeździć tramwajami, zajadać się ciasteczkami popijając kawę lub wieczorami przesiadywać w knajpkach słuchając fado. Jednak warto wsiąść w pociąg i wyściubić nos poza obręby stolicy Portugalii. W naszym zasięgu są letnie kurorty Estroil i Cascais. Drugie z nich należy do najbogatszych miejscowości w całym kraju! Na przełomie wieków XIX i XX na tutejszych plażach odpoczywała rodzina królewska.

Za niewielkie pieniądze dojedziemy do Sintry słynącej z zamku Maurów, pałacu Pena czy klasztoru Kapucynów. A stamtąd to już jest rzut beretem na Cabo da Roca. Przylądek jest najbardziej wysuniętym na zachód punktem kontynentalnej Europy. Warto rzucić okiem z klifów dochodzących nawet do 144 metrów wysokości w ogarniającą nas przestrzeń i bezkres oceanu.

W przeciwnym kierunku, po drugiej stronie Tagu leży Setubal uznawane za kulinarną stolicę tej części kraju. W tym miejscu dla fanów piłki nożnej ciekawostka – to właśnie tam urodził się Jose Mourinho. Piłkarski trener przez lata związany z największymi klubami na świecie.

Zaledwie półtorej godziny jazdy dzieli nas od Fatimy będącej celem pielgrzymek. W 1917 roku trójce dzieci objawiła się Matka Boża przekazując trzy tajemnice. Trzynaście lat później uznano je za cud. Co ciekawe, miastem partnerskim tego ośrodka kultu maryjnego jest m.in. Częstochowa.

W zależności od tego, w jaki sposób chcemy spędzić czas, co nas interesuje, na powyższe miejsca wystarczy dzień. Dzień, żeby złapać nieco słońca na plażach Estroil i Cascais. Dzień, aby odwiedzić wspomniane pałace i zamki Sintry, a dodatkowo stanąć na krańcu Europy na Cabo da Roca. Również jeden dzień w zupełności wystarczy na zawitanie do Fatimy.

Z Cascais autobusem linii 427 pojedziemy do pięknej zatoczki, którą warto oglądać w czasie... wietrznej pogody. Boca do Inferno (Usta Piekła) tworzą niezapomniane widoki podczas sztormów. Huk niezliczonej ilości wody roztrzaskuje się o okoliczne brzegi.

Fani surfowania powinni wziąć swoje deski pod pachę i skierować się w stronę Guincho. To zaledwie 6 kilometrów od kurortowego Cascais. Miejsce wymarzone do łapania fal i pomyślnych wiatrów.

Natomiast w Queluz mieści się pałac, który nabrał obecnego kształtu w połowie XVIII wieku, kiedy to swe rządy sprawował Piotr III. Władca tak bardzo zaangażował się w rozbudowę obiektu, iż dziś uznaje się go za jeden z najpiękniejszych portugalskich budynków w stylu rokoko. Palácio Nacional de Queluz mieści w swych ogrodach ołowiane posągi. Dawniej było ich 98, dziś pozostało mniej niż 25%. Nie zmienia to faktu, iż stanowią ciekawą kolekcję w skali Europy.

Mafra skrywa w swych granicach Palácio-Convento, czyli w połowie pałac, w połowie klasztor. Pierwotnie miał to być zwykły klasztor, ale ostatecznie zmieniono plany. Praca ponad 50 tysięcy robotników nie poszła na marne. Niech przemówią liczby. 220 metrów długości i... 68 wysokości. Ponad 1200 komnat i 4700 drzwi i okien. Do tego największa na świecie dzwonnica – 114 dzwonów. Może zrobić wrażenie!